Strony

środa, 27 czerwca 2012

Oczekuj nieoczekiwanego - cz. III.

Jak to mówią: ciekawość to pierwszy stopień do piekła :D Nie spodziewałam się, że ta część wzbudzi tyle domysłów :D Ach, jak ja uwielbiam zostawić Was w takiej niepewności, co będzie dalej :D 
Ale, ponieważ staram się panować nad tą wredną stroną mojego charakteru :D, dziś kolejna część :D


Alexandretta


***



Zaparkowałam z boku i popatrzyłam na pogrążony w ciemnościach dom Gibbsa. Zapadł wieczór, pobliskie latarnie rozjarzyły się mdłym blaskiem, w ich świetle doskonale widziałam front budynku. Rozejrzałam się uważnie, ale nigdzie nie dostrzegłam samochodu bandyty. Za to po chwili przy chodniku zaparkował granatowy sedan i wysiadł z niego Gibbs. Natychmiast wyskoczyłam z wozu i pobiegłam w jego stronę. Nie miałam wyjścia, zrobiło się nieciekawie. Gibbs usłyszał moje kroki, bo zatrzymał się i odwrócił, ale nawet nie zdążyłam krzyknąć, kiedy nie wiadomo skąd pojawił się samochód Pietrowa z nim samym za kierownicą. W ręku trzymał pistolet maszynowy, nacisnął spust, ale ja w tym samym momencie dopadłam do Gibbsa i silnym uderzeniem powaliłam go na ziemię, przygniatając swoim ciałem. Nad głowami świsnęły nam kule, zsunęłam się z Jethro i przetoczywszy na plecy, oddałam kilka strzałów w kierunku odjeżdżającego auta. Trafiłam w tylną szybę, która rozsypała się w drobny mak. Samochód z piskiem opon skręcił w najbliższą uliczkę i zniknął nam z oczu, a ja opadłam na trawnik. Odetchnęłam głęboko. Tym razem się udało, ale było blisko. Podniosłam się na nogi i stanęłam naprzeciw milczącego Gibbsa. Przypatrywał mi się z niedowierzaniem, jakby nie do końca był przekonany, czy to naprawdę ja.
- Lara?? – odezwał się zduszonym głosem.
- Lara – potwierdziłam. Zrobił jeden duży krok i zamknął mnie w swoich ramionach. Wtuliłam się w niego mocno, czując, że zaczyna brakować mi sił. – Prz…eepra…szaam – wyjąkałam – Przeee…praaa…szaaam – cała się trzęsłam, a z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Gibbs widząc, w jakim jestem stanie, bez słowa pociągnął mnie w kierunku domu. Po chwili znaleźliśmy się w piwnicy, posadził mnie na niskim stołeczku w kącie i wręczył słoik wypełniony bursztynowym płynem.
- Pij. – polecił szorstko. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, poza tym lecące łzy zamazywały mi wszystko. Wzięłam naczynie i upiłam potężny łyk. Nie mam pojęcia, co to było, ale było wstrętne. Obrzydliwe i piekło w przełyku. Ale po chwili zbawienne ciepło rozlało się po całym moim ciele. – Lepiej? – spytał.
- Taak – odparłam, szczękając zębami. Jethro przysunął sobie drugi stołek i usiadł obok mnie.
- Mów – polecił.
Więc opowiedziałam. Streściłam moją pracę w Moskwie, wybuch samochodu i moje kolejne poczynania potem. Przedstawiłam swoje wnioski oraz motywy postępowania. Kiedy zamilkłam, panująca cisza aż mnie przygniotła.
- Powiedz coś – poprosiłam.
- Kiedy Shepard… – zaczął po chwili z wahaniem – …przyniosła nam wiadomość o twojej śmierci, nie mogłem w to uwierzyć. Potem zaczynały do nas docierać informację, że ktoś likwiduje handlarzy bronią na rosyjskim rynku. Jenny, nawet, jeśli coś podejrzewała, nie pisnęła słowem. Rozumiem, dlaczego nie dałaś znaku, że żyjesz – spojrzał na mnie – Kiedy chciałaś się ujawnić?
- Kiedy zrobiłoby się naprawdę źle – odparłam – Ale Andriejowi odbiło, zerwał się dzisiaj i pognał do ciebie. Co się stało?
- Wypadek – Gibbs opowiedział, nad czym teraz pracuje.
- Nie mogę w to uwierzyć – potrząsnęłam głową – Pietrow jest umówiony na spotkanie, w porcie w Norfolk. Nie wiem, z kim, wiem, po co.
- Nowy dostawca?
- Tak – skinęłam głową. Nie zdążyłam dodać nic więcej.
- Szefie! – usłyszałam głos Tony’ego – Było doniesienie o strzelaninie w szefa okolicy, co się sta… - urwał, kiedy mnie dostrzegł. Stanął w połowie schodów, z wyrazem niedowierzania na twarzy. – Lara?? – wyjąkał, patrząc na mnie.
- Cześć, Tony – powiedziałam po prostu. Nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Zabiję cię, Laro! – wrzasnął, zbiegając na dół z żądzą mordu w oczach – Zamorduję! Uduszę! Jak mogłaś nam to zrobić?! – złapał mnie i przytulił z całych sił. A potem odsunął na odległość ramion i wpatrywał się we mnie, robiąc wściekłe miny, ale oczy mu się śmiały – Jak mogłaś?? Co się, do cholery, tam wydarzyło??
- Ja też się cieszę, że cię widzę – odparłam, uwalniając się delikatnie z jego uścisku – Trzeba zawiadomić resztę, Andriej chce was zabić… - zwróciłam się do Gibbsa. Ten tylko skinął głową i sięgnął po telefon.
Pół godziny później cały zespół, razem z Ducky’m i Palmerem, zebrał się w piwnicy Gibbsa. Jethro streścił im wszystko, czego się ode mnie dowiedział, dokładając swoją wiedzę z dochodzenia.
- Szefie, nie mogę się dodzwonić do Shepard – odezwał się nagle Tony.
- Jak to nie możesz? – Gibbs spojrzał na niego zaskoczony.
- Daj – wyjęłam mu z ręki telefon i zaczęłam wybierać numer – Pod tym musi odebrać – wyjaśniłam w odpowiedzi na pytające spojrzenia. I rzeczywiście, po chwili w słuchawce rozległ się głos pani dyrektor.
- Shepard, słucham.
- Jenny, gdzie jesteś? – pierwszy odezwał się Gibbs.
- Jest ze mną – głos Andrieja zabrzmiał jak wystrzał. – Rozumiem, że to ty jesteś agent Gibbs. A skoro dzwonisz na ten numer, to Lara musi być z tobą…
- Jestem – westchnęłam ciężko. – Czego chcesz?
- A jak myślisz? – zakpił.
- Nie negocjujemy z bandytami – wtrącił Gibbs, który momentalnie zrobił się zły.
- Chyba musicie zacząć, bo inaczej na zawsze pożegnacie się z waszą dyrektorką – warknął w odpowiedzi Pietrow.
- Gdzie i kiedy? – odezwałam się sucho. Nie było czasu na takie przepychanki. Wiedziałam, że facet nie żartuje.
- Magazyn 306 w północnej części portu w Norfolk. Masz trzy godziny. – ciągły sygnał powiadomił nas o przerwaniu połączenia.
- Trzy godziny?? – Tony się wkurzył – Nie zdążymy!
- Co ty wyprawiasz? – Gibbs spojrzał na mnie surowo. Chyba dalej czuł się za mnie odpowiedzialny.
- To, co muszę – zniosłam jego wzrok wyjątkowo spokojnie. – Słyszałeś przecież…
- Owszem – potwierdził – Ale to nie wyjaśnia twojego zachowania.
- On chce mnie – odparłam.
- I zamierzasz podać mu się na srebrnej tacy?? – Gibbs wyglądał na naprawdę wściekłego.
- Owszem! – straciłam cierpliwość – Nawet przewiązana różową wstążeczką, jeśli będzie trzeba!
- Zwariowałaś do reszty!!
- Nie pozwolę mu zabić Shepard! – krzyknęłam.
- Ja tym bardziej! – Gibbs wbił we mnie stalowe spojrzenie. – Pojedziemy tam razem…
- Nie chcę przeszkadzać w tej uroczej wymianie zdań – odezwał się Tony, który do tej pory przysłuchiwał się naszej kłótni w milczeniu – Ale jeśli myślicie, że pojedziecie tam sami, to chyba oboje upadliście na głowy…


5 komentarzy:

  1. Akcja, akcja, akcja :D Wszystko mi się podobało, ale najbardziej ostatnie zdanie i słowa Tonego :
    - Nie chcę przeszkadzać w tej uroczej wymianie zdań – odezwał się Tony, który do tej pory przysłuchiwał się naszej kłótni w milczeniu – Ale jeśli myślicie, że pojedziecie tam sami, to chyba oboje upadliście na głowy…

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak ostatnia kwestia Tonego mnie rozwaliła... generalnie rozdział świetny! Spodziewałam się, że Pietrow pojedzie do siedziby NCIS, ale mnie zaskoczyłaś i to bardzo pozytywnie. Takie coś to ja lubię! Pisz dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna akcja i tak jak myślałam - pojechali do Gibbsa :) Reakcje Tony'ego i Gibbs'a na widok Lary były świetne! Ta przepychanka słowna Lary i Gibbsa też a Tony jak to Tony ;) Nie pozwoli im sie bawić bez niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Was zaskakiwać :D Cieszę, że się podoba, kolejna część już wkrótce :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bez Tony'ego to żadna zabawa! Napewno uwolnią Jenny i to w wielkim stylu ;D

    Yuumi;))

    OdpowiedzUsuń