Ale, ponieważ staram się panować nad tą wredną stroną mojego charakteru :D, dziś kolejna część :D
Alexandretta
***
Zaparkowałam z boku i
popatrzyłam na pogrążony w ciemnościach dom Gibbsa. Zapadł wieczór, pobliskie latarnie rozjarzyły
się mdłym blaskiem, w ich świetle doskonale widziałam front budynku.
Rozejrzałam się uważnie, ale nigdzie nie dostrzegłam samochodu bandyty. Za to
po chwili przy chodniku zaparkował granatowy sedan i wysiadł z niego Gibbs.
Natychmiast wyskoczyłam z wozu i pobiegłam w jego stronę. Nie miałam wyjścia,
zrobiło się nieciekawie. Gibbs usłyszał moje kroki, bo zatrzymał się i
odwrócił, ale nawet nie zdążyłam krzyknąć, kiedy nie wiadomo skąd pojawił się
samochód Pietrowa z nim samym za kierownicą. W ręku trzymał pistolet
maszynowy, nacisnął spust, ale ja w tym samym momencie dopadłam do Gibbsa i
silnym uderzeniem powaliłam go na ziemię, przygniatając swoim ciałem. Nad
głowami świsnęły nam kule, zsunęłam się z Jethro i przetoczywszy na plecy,
oddałam kilka strzałów w kierunku odjeżdżającego auta. Trafiłam w tylną szybę,
która rozsypała się w drobny mak. Samochód z piskiem opon skręcił w najbliższą uliczkę i zniknął nam z oczu, a ja opadłam na trawnik. Odetchnęłam głęboko. Tym
razem się udało, ale było blisko. Podniosłam się na nogi i stanęłam naprzeciw
milczącego Gibbsa. Przypatrywał mi się z niedowierzaniem, jakby nie do końca
był przekonany, czy to naprawdę ja.
- Lara?? – odezwał się
zduszonym głosem.
- Lara – potwierdziłam.
Zrobił jeden duży krok i zamknął mnie w swoich ramionach. Wtuliłam się w niego
mocno, czując, że zaczyna brakować mi sił. – Prz…eepra…szaam – wyjąkałam –
Przeee…praaa…szaaam – cała się trzęsłam, a z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Gibbs widząc,
w jakim jestem stanie, bez słowa pociągnął mnie w kierunku domu. Po chwili
znaleźliśmy się w piwnicy, posadził mnie na niskim stołeczku w kącie i wręczył
słoik wypełniony bursztynowym płynem.
- Pij. – polecił szorstko.
Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, poza tym lecące łzy zamazywały mi
wszystko. Wzięłam naczynie i upiłam potężny łyk. Nie mam pojęcia, co to było,
ale było wstrętne. Obrzydliwe i piekło w przełyku. Ale po chwili zbawienne
ciepło rozlało się po całym moim ciele. – Lepiej? – spytał.
- Taak – odparłam, szczękając
zębami. Jethro przysunął sobie drugi stołek i usiadł obok mnie.
- Mów – polecił.
Więc opowiedziałam.
Streściłam moją pracę w Moskwie, wybuch samochodu i moje kolejne poczynania
potem. Przedstawiłam swoje wnioski oraz motywy postępowania. Kiedy zamilkłam,
panująca cisza aż mnie przygniotła.
- Powiedz coś – poprosiłam.
- Kiedy Shepard… – zaczął po
chwili z wahaniem – …przyniosła nam wiadomość o twojej śmierci, nie mogłem w to uwierzyć.
Potem zaczynały do nas docierać informację, że ktoś likwiduje handlarzy bronią
na rosyjskim rynku. Jenny, nawet, jeśli coś podejrzewała, nie pisnęła słowem.
Rozumiem, dlaczego nie dałaś znaku, że żyjesz – spojrzał na mnie – Kiedy
chciałaś się ujawnić?
- Kiedy zrobiłoby się naprawdę
źle – odparłam – Ale Andriejowi odbiło, zerwał się dzisiaj i pognał do ciebie.
Co się stało?
- Wypadek – Gibbs
opowiedział, nad czym teraz pracuje.
- Nie mogę w to uwierzyć –
potrząsnęłam głową – Pietrow jest umówiony na spotkanie, w porcie w Norfolk.
Nie wiem, z kim, wiem, po co.
- Nowy dostawca?
- Tak – skinęłam głową. Nie
zdążyłam dodać nic więcej.
- Szefie! – usłyszałam głos
Tony’ego – Było doniesienie o strzelaninie w szefa okolicy, co się sta… -
urwał, kiedy mnie dostrzegł. Stanął w połowie schodów, z wyrazem niedowierzania
na twarzy. – Lara?? – wyjąkał, patrząc na mnie.
- Cześć, Tony – powiedziałam
po prostu. Nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Zabiję cię, Laro! –
wrzasnął, zbiegając na dół z żądzą mordu w oczach – Zamorduję! Uduszę! Jak
mogłaś nam to zrobić?! – złapał mnie i przytulił z całych sił. A potem odsunął
na odległość ramion i wpatrywał się we mnie, robiąc wściekłe miny, ale oczy mu
się śmiały – Jak mogłaś?? Co się, do cholery, tam wydarzyło??
- Ja też się cieszę, że cię
widzę – odparłam, uwalniając się delikatnie z jego uścisku – Trzeba zawiadomić
resztę, Andriej chce was zabić… - zwróciłam się do Gibbsa. Ten tylko skinął
głową i sięgnął po telefon.
Pół godziny później cały
zespół, razem z Ducky’m i Palmerem, zebrał się w piwnicy Gibbsa. Jethro
streścił im wszystko, czego się ode mnie dowiedział, dokładając swoją wiedzę z
dochodzenia.
- Szefie, nie mogę się
dodzwonić do Shepard – odezwał się nagle Tony.
- Jak to nie możesz? – Gibbs
spojrzał na niego zaskoczony.
- Daj – wyjęłam mu z ręki
telefon i zaczęłam wybierać numer – Pod tym musi odebrać – wyjaśniłam w
odpowiedzi na pytające spojrzenia. I rzeczywiście, po chwili w słuchawce
rozległ się głos pani dyrektor.
- Shepard, słucham.
- Jenny, gdzie jesteś? –
pierwszy odezwał się Gibbs.
- Jest ze mną – głos Andrieja
zabrzmiał jak wystrzał. – Rozumiem, że to ty jesteś agent Gibbs. A skoro
dzwonisz na ten numer, to Lara musi być z tobą…
- Jestem – westchnęłam
ciężko. – Czego chcesz?
- A jak myślisz? – zakpił.
- Nie negocjujemy z bandytami
– wtrącił Gibbs, który momentalnie zrobił się zły.
- Chyba musicie zacząć, bo
inaczej na zawsze pożegnacie się z waszą dyrektorką – warknął w odpowiedzi
Pietrow.
- Gdzie i kiedy? – odezwałam
się sucho. Nie było czasu na takie przepychanki. Wiedziałam, że facet nie
żartuje.
- Magazyn 306 w północnej
części portu w Norfolk. Masz trzy godziny. – ciągły sygnał powiadomił nas o
przerwaniu połączenia.
- Trzy godziny?? – Tony się
wkurzył – Nie zdążymy!
- Co ty wyprawiasz? – Gibbs
spojrzał na mnie surowo. Chyba dalej czuł się za mnie odpowiedzialny.
- To, co muszę – zniosłam
jego wzrok wyjątkowo spokojnie. – Słyszałeś przecież…
- Owszem – potwierdził – Ale
to nie wyjaśnia twojego zachowania.
- On chce mnie – odparłam.
- I zamierzasz podać mu się
na srebrnej tacy?? – Gibbs wyglądał na naprawdę wściekłego.
- Owszem! – straciłam
cierpliwość – Nawet przewiązana różową wstążeczką, jeśli będzie trzeba!
- Zwariowałaś do reszty!!
- Nie pozwolę mu zabić
Shepard! – krzyknęłam.
- Ja tym bardziej! – Gibbs
wbił we mnie stalowe spojrzenie. – Pojedziemy tam razem…
- Nie chcę przeszkadzać w tej
uroczej wymianie zdań – odezwał się Tony, który do tej pory przysłuchiwał się
naszej kłótni w milczeniu – Ale jeśli myślicie, że pojedziecie tam sami, to
chyba oboje upadliście na głowy…
Akcja, akcja, akcja :D Wszystko mi się podobało, ale najbardziej ostatnie zdanie i słowa Tonego :
OdpowiedzUsuń- Nie chcę przeszkadzać w tej uroczej wymianie zdań – odezwał się Tony, który do tej pory przysłuchiwał się naszej kłótni w milczeniu – Ale jeśli myślicie, że pojedziecie tam sami, to chyba oboje upadliście na głowy…
♥
Oj tak ostatnia kwestia Tonego mnie rozwaliła... generalnie rozdział świetny! Spodziewałam się, że Pietrow pojedzie do siedziby NCIS, ale mnie zaskoczyłaś i to bardzo pozytywnie. Takie coś to ja lubię! Pisz dalej!!
OdpowiedzUsuńŚwietna akcja i tak jak myślałam - pojechali do Gibbsa :) Reakcje Tony'ego i Gibbs'a na widok Lary były świetne! Ta przepychanka słowna Lary i Gibbsa też a Tony jak to Tony ;) Nie pozwoli im sie bawić bez niego ;)
OdpowiedzUsuńLubię Was zaskakiwać :D Cieszę, że się podoba, kolejna część już wkrótce :D
OdpowiedzUsuńBez Tony'ego to żadna zabawa! Napewno uwolnią Jenny i to w wielkim stylu ;D
OdpowiedzUsuńYuumi;))