Strony

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Oczekuj nieoczekiwanego - cz. I

Wracamy do Waszyngtonu :D Mam nadzieję, że się spodoba :D

Alexandretta

***


Siedziałam w wannie i pozwalałam, aby gorąca woda swobodnie omywała moje obolałe i poranione w eksplozji ciało. Przyjrzałam się wszystkim zadrapaniom, szramom, mniejszym i większym rankom. Chyba nie było tak źle, ale i tak bolały mnie wszystkie mięśnie. Zanurzyłam się mocniej i poczułam, jak po moich policzkach płyną łzy. Jakby upewnienie się, że nic mi nie jest, zerwało jakąś niewidzialną tamę. Łzy płynęły wartkim strumieniem, a ja, pełna złości, że nie mogę ich powstrzymać, zanurzyłam się cała, kładąc na dnie wanny. Usiadłam dopiero po chwili, a raczej rozłożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Przyszedł czas na zastanowienie się, co dalej.
Miałam szczęście. Siła eksplozji odrzuciła mnie od samochodu wystarczająco daleko, żeby nikt mnie nie znalazł. A już na pewno nie ci, którzy chcieli mnie zabić. Wiedziałam, że praca w terenie, przy tajnych zadaniach i pod przykryciem, zupełnie odbiega od tego, co robiłam do tej pory. Ale tego się nie spodziewałam. Przez ostatnie pół roku bywało niebezpiecznie, nawet bardzo. Ale teraz przesadzili. Wiedziałam, kto stoi za atakiem na mój wóz, wiedziałam, że chodziło im o mnie, a nie, o Nataszę, wiedziałam, że nie spoczną, dopóki albo mnie nie zabiją, albo sami nie zginą. Zatem przyszedł czas, żeby zadziałać radykalnie.
Kiedy wyjeżdżałam, pani dyrektor dała mi jasne wytyczne. Znaleźć i zlikwidować. Wszystkich, co do jednego.
Miałam przewagę. Myślą, że nie żyję, bo razem z autem w powietrze wyleciała Natasza, która fizycznie była do mnie bardzo podobna. W dodatku były tam tylko moje rzeczy, w tym dokumenty. Na szczęście broń i pieniądze miałam przy sobie, dzięki czemu mogłam zapłacić za wynajęcie tego pokoju. Zdobyć naboje to też nie był problem. Więc zostało mi tylko opracować jakiś plan. Niestety, w tym planie nie mieścił się telefon do NCIS, żeby im powiedzieć, że wszystko w porządku. Uspokojenie moich przyjaciół nie wchodziło w rachubę, nie zamierzałam podawać się bandytom na tacy.
Wyszłam z wanny i wytarłam się, energicznie pocierając ręcznikiem zaróżowioną od gorącej wody skórę.
W pierwszej kolejności musiałam odwiedzić Maxima.

Dwa miesiące później – NCIS

Agent Specjalny Leroy Jethro Gibbs wysiadł z windy i ruszył w kierunku swojego biurka. Idąc, zahaczył wzrokiem o siedzącego na swoim miejscu agenta Anthony’ego DiNozzo, zwanego przez wszystkich Tony’m. Tony minę miał tak ponurą, że aż strach było do niego podchodzić.
- Co jest, DiNozzo? – Gibbs spojrzał pytająco – Wyglądasz, jakby ktoś ci umarł… - urwał, kiedy jego wzrok padł na kalendarz. Dwudziesty czwarty. Właśnie tego dnia Shepard przyniosła im wiadomość o śmierci Lary.
- Dokładnie dwa miesiące temu! – wycedził Tony, gwałtownie podnosząc głowę i patrząc ze złością na swojego szefa.
- Wiem, Tony – głos Gibbsa złagodniał. Byli w biurze sami, więc mógł sobie pozwolić na takie zachowanie i zrzucenie maski twardziela. – Wiem…
- Dlaczego, do cholery, pozwoliłeś jej tam jechać! – wybuchnął nagle DiNozzo, podrywając się z krzesła – Gdyby tu została, żyłaby!
- Tego nie wiemy…
- Ale mielibyśmy większe szanse, żeby ją uratować! Jakiekolwiek szanse! A tak?! – Tony kopnął nogą w biurko.
- Uspokój się. – poprosił Gibbs – Twoja złość nic tu nie pomoże…
- Wiem – Tony westchnął, – Ale nawet się z nią dobrze nie pożegnałem…
- Nie tylko ty. Ja też. Myślałem, że zaraz wróci…
- Dlaczego jej nie zatrzymałeś?? – Tony spojrzał swojemu szefowi prosto w oczy – Przespałeś się z nią, a potem pozwoliłeś wyjechać!
- Tony, chcesz mnie zmusić, żebym dał ci w mordę? – w tonie Gibbsa pojawiło się ostrzeżenie.
- Chcę cię zmusić, żebyś powiedział prawdę!
- Prawdę? - Gibbs podszedł do swojego agenta i popatrzył na niego uważnie – Chcesz znać prawdę?? Dobrze więc. Miałem ją tylko wyszkolić. Żeby była równie dobra jak ty. Shepard od samego początku planowała ją gdzieś wysłać. Nie wiedziałem wtedy, gdzie. Miałem być wredny, wymagający. Miałem być draniem. I byłem. Wyszkoliłem ją, tak jak ciebie. Nauczyłem wszystkiego, co powinna umieć. A potem sprawy wymknęły się spod kontroli. Nie masz pojęcia jak bardzo żałuję, że nie zrobiłem nic, żeby powstrzymać dyrektor przed przeniesieniem jej.
- Pójście do łóżka nazywasz utratą kontroli??
- Nie. Pójście do łóżka było tylko konsekwencją. Daliśmy się ponieść. Ona uczuciom, a ja emocjom…
- Chcesz powiedzieć, że… - Tony spojrzał z niedowierzaniem.
- Tak – przerwał mu Gibbs – Ale Lara dobrze wiedziała, że nie mamy szans.
- Żałujesz? – spytał cicho Tony.
- Jedyne, czego żałuję, to tego, że nie stałem się jej przyjacielem, zanim zostałem kochankiem – burknął Gibbs, jak zwykle ponurą miną maskując wzruszenie – Prawie nic o niej nie wiedziałem, oprócz tego, co było zapisane w aktach i co czasem gdzieś usłyszałem…
- Lara nie była zbyt skłonna do zwierzeń – mruknął Tony, siadając za biurkiem – Mówiła tylko to, co chciała i tyle, ile uznawała za stosowne. Ale ufałem jej tak jak tobie. I nigdy się nie zawiodłem.
Gibbs spojrzał na niego w zamyśleniu i odebrał dzwoniący od kilku chwil telefon.
- Wypadek z udziałem marynarza – powiedział – Znajdź Zivę i McGee, czekam w wozie…
- Wypadek? – Tony złapał swój telefon.
- Samochodowy…

Miejsce wypadku

- Co mamy? – Gibbs stanął obok McGee.
- Bosman Jason Travis – Tim zaczął czytać swoje notatki – Jechał na spotkanie z dziewczyną, kiedy nagle z naprzeciwka drogę zajechał mu ten drugi samochód. Nie miał gdzie uciec, doszło do zderzenia czołowego.
- Zginął na miejscu – wtrącił Ducky, który stał obok ciała – Szczegóły po sekcji, ale już teraz mogę ci powiedzieć, że nie miał szans na przeżycie…
- Właśnie widzę – mruknął Gibbs pochylając się nad bosmanem – A ten drugi? – zapytał.
- Według dokumentów Jewgienij Litchenko. – przeczytał McGee – Rosyjski biznesmen, miał ze sobą kartę parkingową hotelu Clarmonte.
- Sprawdźcie go – Gibbs miał złe przeczucia.
- Jasne, szefie – Tim skinął głową.
Pół godziny później zebrali swoje rzeczy i wrócili do biura.


6 komentarzy:

  1. Nie muszę Ci mówić żeś ZUA kobieta! Wow, świetny rozdział. Ciekawe jak dalej potoczą się losy bohaterów. Świetna wymiana zdań Tony'ego i Gibbsa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Buhahahaha (diaboliczny śmiech) Oczywiście, że nie musisz mówić :D Ja to wiem :D Jestem okropna, ale dobrze mi z tym :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak jesteś zła! Ale, może nie do końca? Lara ŻYJE!!! Chcę wiedzieć jak to się dalej potoczy dlatego pisz szybko dalszy ciąg!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak wyżej: pisz szybko ciąg dlaszy...Jednak nie zabijasz wszystkich bohaterów ;> Więc w sumie nie jesteś taka zła ;D

    Yuumi;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zła.... nie, Ty poprostu fantastycznie piszesz, także my za każdym razem zastanawiamy się co bedzie dalej, i gdy już prawie wiemy jak się to skończy Ty nam dajesz "pstryczka w nos" obracając sytację o 180 stopnii.M

    OdpowiedzUsuń
  6. "Tony, chcesz mnie zmusić, żebym dał ci w mordę?" - to było BO-SKIE!!! :D Normalnie widzę Gibbsa i Tony'ego jak rozmawiają. Czytam dalej! :)
    MaLuTkA

    OdpowiedzUsuń