Alexandretta
***
Obudził mnie dźwięk telefonu. Callen poruszył się i sięgnął
po swoją komórkę.
- Tak? – odebrał po drugim dzwonku – Jesteś pewien?
Dobrze, spotkamy się na miejscu… - rozłączył się i popatrzył na mnie – Sam
namierzył Moan’a. Wynajął pokój w motelu „Alathora”.
- Jeszcze tam jest? – spytałam. Kiwnął głową. – Dziwne.
Sprzedał bombę, powinien zabrać forsę i zniknąć. Na co on czeka?
- Sam właśnie to sprawdza – G podniósł się z łóżka i zaczął
się ubierać. – Zbieraj się. To prawie godzina jazdy przez te bezdroża…
Bez protestów wstałam i odszukałam swoje ciuchy. Callen
zaczął pakować swoje rzeczy do niewielkiego plecaka, potem sprawdził broń i
zapasowe magazynki. Kiedy byłam już ubrana, bez słowa wręczył mi Sig’a i
dodatkową amunicję. Spojrzałam zaskoczona.
- Nóż jest dobry – wyjaśnił z lekkim uśmiechem – Ale czasami
kula szybciej rozwiązuje sprawę… - wzięłam pistolet i wsunęłam za pasek spodni.
Byliśmy już prawie gotowi do wyjścia, kiedy nagle drzwi
przeszyła seria z karabinu maszynowego. Instynktownie runęliśmy na podłogę,
kryjąc się za meblami i dobywając broni.
- Co jest, kurwa?? – wrzasnął Callen, odwracając się w
stronę skąd strzelano i samemu odpowiadając ogniem. – Okno od kuchni! –
krzyknął, nakierowując mnie na trasę ucieczki. Bez wahania przepełzłam w tamtą
stronę, przy samym parapecie podniosłam się do pozycji klęczącej i ostrożnie
wyjrzałam na zewnątrz. Drugi strzelec już podchodził. Po chwili kolejna seria
kul roztrzaskała szybę w drobny mak, a okruchy szkła wylądowały tuż obok mnie.
Kilka drasnęło mnie w policzek, poczułam piekące ukłucie i cieniutkie strużki
krwi płynące z niewielkich ranek. Potrząsnęłam głową, wychyliłam się i wystrzeliłam
w kierunku napastnika chyba z pół magazynka. Niepotrzebnie tyle, bo już
pierwsze kule trafiły go w klatkę piersiową i posłały na ziemię. G był tuż za
mną, bronił się jak mógł, ale nasze pistolety miały znacznie mniejszą siłę
ognia niż broń napastników. Kolbą Sig’a zgarnęłam
resztki szkła z ramy okiennej, po czym zwinnym ruchem prześlizgnęłam się na
zewnątrz. Upadłam na kolana, błyskawicznie podniosłam się i nie spuszczając
wzroku z otoczenia, poczekałam aż Callen zrobi to samo. Razem ruszyliśmy do
stojącego kawałek dalej Mustanga, modląc się, żeby nie miał przestrzelonych
opon. O dziwo, był cały. Widocznie napastnicy byli tak pewni siebie, ze
zupełnie zaniedbali kwestię pozbawienia nas środków transportu. G odpalił wóz,
wskoczyłam na siedzenie obok i natychmiast ruszyliśmy. Kiedy odjechaliśmy
kawałek, odwróciłam się i wychylając się mocno, wycelowałam w kuchenne okno. Z
tej odległości butla z gazem stanowiła trudny, ale nie niemożliwy do trafienia
cel. Sekundę zajęło mi przymierzenie się, nacisnęłam spust raptem dwa razy,
kiedy powietrzem wstrząsnął huk eksplozji. Callen rzucił mi tylko krótkie,
pełne uznania, spojrzenie, dodał gazu i gwałtownie skręcił w najbliższą
ścieżkę.
G zupełnie nie oszczędzał samochodu, który podskakiwał na
każdym większym wyboju i charczeniem oraz rzężeniem stanowczo protestował
przeciw takiemu traktowaniu. Podobnie jak mój tyłek, nieźle już zmaltretowany
na średnio wygodnym fotelu. Na szczęście, wkrótce wyjechaliśmy na normalną
drogę i teraz dopiero poczułam jaka moc drzemie w silniku Mustanga. Callen
wcisnął gaz do dechy i auto skoczyło do przodu, z każdą chwilą nabierając
prędkości. Co prawda, nikt za nami nie jechał, ale wiadomo, że w pędzący wóz
trudniej trafić. G też to wiedział.
- Jak nas znaleźli? – odezwałam się w końcu.
- Nie wiem – odparł Callen – Nie mam pojęcia!
- Nie krzycz – mruknęłam – Lepiej zadzwoń do Sama. Skoro
trafili na nas w tej głuszy, to Daniel może być przynętą…
G bez słowa sięgnął po telefon, po czym szybko streścił
swojemu parterowi ostatnie wydarzenia. Mimo to spotkanie pozostało nadal
aktualne, bo teraz już nie miało znaczenia, czy Moan był przynętą, czy nie.
Ktoś na nas polował, a ja chciałam dowiedzieć się kto. I cena nie grała roli.
Do motelu „Alathora” dojechaliśmy po prawie godzinie jazdy,
mimo iż G wcale nie oszczędzał samochodu. Zaparkowaliśmy w pewnej odległości od
kompleksu budynków i wysiedliśmy. Sam już na nas czekał, skinął mi lekko głową
na powitanie, chyba nie był do końca przekonany o mojej niewinności. Poza tym
czułam, że nadal ma mi za złe, że jego partner wpadł w pułapkę, próbując mnie
ratować.
- Pokój 7 – powiedział tylko, więc razem ruszyliśmy w tamtą
stronę. Ja i G mieliśmy wejść od frontu, Sam miał zabezpieczać tyły.
Ustawiliśmy się po obu stronach wejścia, a Callen ostrożnie
nacisnął klamkę. Drzwi ustąpiły z lekkim skrzypieniem, agent pchnął je mocniej,
ostrożnie zaglądając do środka pomieszczenia, a za jego wzrokiem podążała lufa
jego pistoletu. Moan, który właśnie się pakował, obejrzał się zaskoczony. Chyba
się nas nie spodziewał. W jego ręce pojawił się pistolet, strzelił w naszym
kierunku kilka razy, ale chybił. Kule świsnęły mi nad głową, Callen nie czekał,
odpowiedział ogniem, a ponieważ oko miał dobre, po chwili w pokoju zaległa
cisza. Daniel leżał na podłodze obok łóżka, a jego klatkę piersiową znaczyły
trzy idealnie okrągłe dziury po kulach. Jeszcze żył, więc nie zważając na nic,
podbiegłam do niego i uklękłam obok.
- Daniel – pochyliłam się nas nim.
- Olga – wyszeptał – Jednak mnie znalazłaś…
- Dlaczego, do cholery, ukradłeś tą bombę??
- Mike mi kazał…
- Unbrow?? – zdębiałam – Po co??
- Chciał się ciebie pozbyć z DOD…
- Ale dlaczego?? – nie mogłam w to uwierzyć.
- Masz coś, co on chce odzyskać…
- Co, na litość boską??
- Jakieś notatki, zdjęcia… Nie wiem dokładnie…
- O Jezu – jęknęłam, bo nagle jakaś szufladka otworzyła się
w mojej głowie i zaczęłam wszystko rozumieć. – Gdzie bomba?
- Mike ją zabrał…
- Co??
- To on stoi za kradzieżą tych materiałów radioaktywnych… - Daniel mówił coraz ciszej, musiałam prawie przyłożyć ucho do
jego ust, żeby go usłyszeć. – Dogadał się z Sahim’em, kazał mu ukryć bombę na pustyni i nakierował
cię tak, żebyś wpadła na jego trop… A potem przekazał sprawę do NCIS… Miałem
zabrać ładunek, a oni mieli cię aresztować i przywieźć do Stanów… Ale kiedy
uciekłaś, musiał zmodyfikować swój plan…
- To on mnie wrobił?? – nawet nie zauważyłam, że G i Sam z
uwagą przysłuchują się tej spowiedzi.
- Tak…
- Ale dlaczego NCIS? – nie rozumiałam.
- Bo jesteś za dobra, żeby złapał cię byle agent… A oni są najlepsi
– Daniel już charczał. Wiedziałam, że jego agonia długo nie potrwa, a ja miałam
jeszcze tyle pytań.
- Gdzie Mike? - w
końcu zadałam to najważniejsze.
- W drodze do LA…
- Z bombą??
- Tak…
- Co chce z nią zrobić??
W momencie, kiedy zadałam to pytanie, głowa Daniela opadła
na bok, a z jego ust popłynęła strużka jasnoczerwonej krwi. Dotknęłam dwoma
palcami tętnicy na jego szyi, ale i bez tego wiedziałam, że to już koniec.
Podniosłam się z klęczek i spojrzałam na towarzyszących mi mężczyzn. Sam patrzył
na mnie z mieszanymi uczuciami, chyba powoli zaczynał rozumieć, że nie
wszystkie ostatnie wydarzenia były moją winą. Natomiast we wzroku Callena
dostrzegłam, nie wiem sama, chyba współczucie.
- Trzeba zgłosić Hetty zagrożenie terrorystyczne z udziałem materiałów
radioaktywnych – pierwszy odezwał się Sam. G sięgnął po telefon i po chwili
usłyszałam, jak relacjonuje swojej szefowej, co się ostatnio wydarzyło i czego
się dowiedzieliśmy. Wyszłam z pokoju i stanęłam na zewnątrz, oddychając
głęboko. Teraz musiałam jak najszybciej wrócić do Stanów, nie tylko po to, żeby
dorwać Unbrow’a i powstrzymać go przed zdetonowaniem bomby. Również po to, żeby
otworzyć pewną skrytkę i ostatecznie dowiedzieć się, o co w tym wszystkim
chodzi.
Jak zwykle mnie zaskakujesz!! Nie mogę sie doczekac kolejnej części. Jestem ciekawa co szykujesz dla naszych bohaterów.
OdpowiedzUsuńYuumi;))
No to było... orzeszku włoski! Unbrow wrabia Olgę?! Oby go Olga z G i Samem powstrzymają Mika, bo inaczej to będzie normalnie... to nie mogę! Pisz szybko dalej!
OdpowiedzUsuń