Strony

sobota, 7 lipca 2012

Dalszy ciąg. Część 1.

Witajcie Kochani :D Strasznie dawno nic nie pisałam, ale Wena się zbuntowała, tudzież obraziła i dopiero teraz jej dąs przeszedł :D mam nadzieję, że mi wybaczycie :D Ale, ponieważ natchnienie powróciło, dzisiaj coś nowego. A w zasadzie, wracają starzy bohaterowie w nowej odsłonie. Zapraszam do lektury. I do komentowania :D

Alexandretta

***


Stanęłam z boku, uważnie przyglądając się otoczeniu. Daniel świętował udany biznes, siedział przy stoliku w towarzystwie kilku panienek i pił jakiś miejscowy alkohol. Bawił się świetnie, widocznie sprzedał bombę po naprawdę dobrej cenie. Zgrzytnęłam ze złością zębami. Byłam tak blisko, a jednak nie zdążyłam zapobiec tej transakcji. Zanim przyjechałam, kupiec odjechał. A teraz miałam zamiar porozmawiać sobie z moim byłym partnerem i wyciągnąć z niego informacje, komu ją sprzedał oraz dokąd została wywieziona. Czekałam tylko na odpowiedni moment.
W końcu się doczekałam. Daniel zakończył imprezę, wstał i chwiejnym krokiem zaczął zmierzać w kierunku wyjścia. Zostawiłam mojego drinka i przez kłębiący się w lokalu tłum ruszyłam za nim, starając się nie stracić go z oczu. Co wcale nie było takie łatwe. Jedynym plusem było to, że w tej ilości osób, byłam praktycznie niewidoczna. Przesunęłam nieznacznie rękę w stronę ukrytego pod ubraniem noża, który ostatnio stał się moją ulubioną bronią. Przepchnęłam się przez ostatnią przeszkodę odgradzającą  mnie od Daniela, właściwie to byłam tuż za nim, moja ręka oparła się na rękojeści noża, kiedy nagle czyjaś dłoń złapała mnie mocno za nadgarstek i przytrzymała w miejscu.
- Nie wygłupiaj się – usłyszałam w uchu znajomy głos. Gwałtownie odwróciłam głowę. Callen.
- Co ty wyprawiasz? – wysyczałam. – Ucieknie.
- To pułapka – rzucił krótko, po czym energicznie pociągnął mnie w przeciwnym kierunku. Rozejrzałam się odruchowo, Daniel w momencie wyjścia z lokalu nagle przestał być pijany, całkiem trzeźwym wzrokiem obrzucił wchodząca właśnie grupkę rozchichotanych kobiet i zniknął w mroku nocy. Po chwili od baru oderwała się jakaś postać i poszła w jego ślady. A za nią kolejna. Obie były dość solidnie zbudowane, a pod sportowymi marynarkami dostrzegłam zarysy broni. Dosłownie ułamki sekund wystarczyły mi na stwierdzenie faktu, że Callen uratował mnie przed dość nieciekawym spotkaniem z niezbyt miłymi ludźmi. Nie opierałam się dłużej, poszłam za nim, zresztą trzymał mnie cały czas za rękę. G torował sobie drogę wśród bawiących się w najlepsze gości, w końcu pchnął jakieś drzwi i wylądowaliśmy na zapleczu knajpy. Szybkim krokiem przeszliśmy przez kuchnię i pomieszczenia dla pracowników, by po chwili znaleźć się na zewnątrz. Callen bez wahania podszedł do zaparkowanego na uboczu starego Mustanga, prawie wepchnął mnie na siedzenie, a sam zajął fotel kierowcy. Błyskawicznie odjechaliśmy, chyba w ostatniej chwili, bo kiedy się obejrzałam, dostrzegłam Daniela w towarzystwie kumpli wbiegających na plac za lokalem i nerwowo czegoś szukających. A raczej kogoś.

G jechał przed siebie, nie patrząc na mnie i nie odzywając się ani słowem. Milczałam również, szczerze, to po naszym ostatnim spotkaniu nie bardzo wiedziałam, jak się zachować. W końcu Callen skręcił z głównej drogi i wjechał na wąską, wyboistą dróżkę. Kolejne rozwidlenie, kolejny zakręt. Dróżka przerodziła się w leśną ścieżkę, która doprowadziła nas do niewielkiego domku, ukrytego wśród gęstych zarośli. G wysiadł z wozu i poszedł w jego stronę. Chcąc, nie chcąc zrobiłam to samo. Chatynka, wbrew pozorom, była całkiem dobrze zaopatrzona, miała nawet prąd z generatora i bieżącą wodę, doprowadzoną ze studni. Na całe wyposażenie składało się duże łóżko, stolik i fotel, a w aneksie kuchennym dwie szafeczki, maleńka lodówka oraz dwupalnikowa, turystyczna kuchenka z podłączoną butlą gazową.
Callen podszedł do stojącego na szafce elektrycznego czajnika i pstryknął włącznikiem. Usiadłam w fotelu, nadal bez słowa obserwowałam jego poczynania. Wrócił po chwili i podał mi kubek pełen gorącej, parującej herbaty.
- Jak mnie znalazłeś? – zapytałam po upiciu kilku łyków. Napój miał słodko-cierpki smak, ale w sumie był całkiem niezły.
- Z trudem – odparł, siadając na brzegu łóżka, dokładnie naprzeciw mnie i nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Po co mnie w ogóle szukałeś?? – w moim głosie zabrzmiała ledwo skrywana pretensja.
- Olga, wystawiono za tobą list gończy! – lekko się wkurzył – Miałem to tak zostawić??
- List?? – nie wierzyłam własnym uszom – Kto??
- Michael Unbrow – wyjaśnił.
- Mój własny szef?? Ale dlaczego??
- Bo, jak sama stwierdziłaś ostatnio, wszystkie dowody wskazują na ciebie – prawie warknął – Nie myliłaś się. Ktoś chce ci się dobrać do tyłka…
- Kurwa – zaklęłam – To wszystko śmierdziało od początku, a ja, jak taka pierwsza naiwna dałam się podejść…
- Wcale nie – zaprzeczył – Wykonywałaś rozkazy, skąd mogłaś wiedzieć.
- Jakoś mnie to nie pociesza – mruknęłam, bawiąc się kubkiem. – Przepraszam, Callen – powiedziałam cicho po chwili. Spojrzał na mnie zdziwiony. – Za moje ostatnie zachowanie – wyjaśniłam – Za to, że do ciebie celowałam… Za to, co powiedziałam…
- Nie – potrząsnął głową – Miałaś rację. No, może z tym celowaniem trochę przesadziłaś… - dodał, uśmiechając się lekko – Ale co do reszty…
- Czego się dowiedziałeś? – w moim głosie zabrzmiało napięcie.
Callen westchnął i popatrzył na mnie poważnie.
- Kiedy odjechałaś, skontaktowaliśmy się z Hetty – zaczął po chwili – Kazała nam wracać. Zostawić wszystko i wracać. Teraz, zaraz, natychmiast. W LA przywitał nas Unbrow. Z pretensjami, dlaczego cię nie zatrzymaliśmy, skoro dowody wskazują, że zabrałaś bombę. Zdziwiło nas, skąd o tym wie, skoro z nikim, oprócz Hetty, na ten temat nie rozmawialiśmy.
- Powiedział? – spytałam.
- Zasłonił się tajemnicą służbową. – mruknął G – Kazał przekazać wszystkie zebrane materiały, powiedział o BOLO i generalnie rozkazał się nam odczepić.
- Zrobiliście to?
- A jak myślisz? – spojrzał na mnie. Wzruszyłam ramionami. – Olga, nie mogłem cię tak zostawić – powiedział cicho – Nie po tym wszystkim…
- Masz wyrzuty sumienia? – zdziwiłam się.
- Nie pomogłem ci…
- Przestań! – przerwałam mu gwałtownie – Przestań, do cholery! Po co do tego wracasz??
- Nie mogę zapomnieć… - spojrzał na mnie przepraszająco.
- To JA nie mogę zapomnieć! – krzyknęłam, wstając. Byłam zła. – A chcę! Rozumiesz?? Niczego tak bardzo nie pragnę, jak zapomnieć! Wyrzucić to z głowy! Ten ból, to upokorzenie, ten wstyd! – krzyczałam dalej. Callen podniósł się powoli i stanął przede mną. – Widziałeś, co mi zrobił! Zgwałcił mnie na TWOICH oczach! Wiesz, co to znaczy?? Że już nigdy, NIGDY, nie spojrzysz na mnie inaczej, tylko przez pryzmat tych wydarzeń! Że zawsze będziesz o tym pamiętał! – poczułam łzy pod powiekami, z wściekłością zacisnęłam dłonie w pięści tak mocno, aż poczułam ból wbijających się paznokci.
- Olga… - zaczął Callen cicho, starając się mnie uspokoić. – Wiesz, że to nieprawda…
- Nieprawda?? To powiedz, o czym myślisz, kiedy mnie widzisz?! – spojrzałam mu prosto w oczy – Żeby mnie przelecieć, czy że zrobił to ktoś inny, wbrew mojej woli?? – nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zadać tego pytania. I to dokładnie w takiej formie.
- Przestań – poprosił.
- Nie przestanę! – wrzasnęłam – Nie przestanę! – uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową. – Chcę wiedzieć! – do pierwszej pięści dołączyła druga – Chcę!!
Callen stanowczym ruchem złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił moje ręce mocnym chwytem. Milczał, wpatrując się we mnie.
- Wiesz, co myślę, kiedy cię widzę? – odezwał się po strasznie długiej chwili – Że mam przed sobą piękną, młodą kobietę. Owszem, skrzywdzoną kobietę, ale mimo to, pełną życia, energii, nadziei… I tak, masz rację. Zawsze będę pamiętał o tym, co cię spotkało. Wiesz dlaczego? Żeby już nigdy nie dopuścić do tego ponownie. Żeby cię chronić i żeby ci pomóc…
- Pomóc? – wyjąkałam.
- Pomóc – powtórzył – Pozwól sobie pomóc, Olga…
Patrzył na mnie takim wzrokiem, że nie wytrzymałam. Po prostu się rozbeczałam. Callen wziął mnie w ramiona i przytulił z całej siły. Szeptał coś, ale nie rozumiałam z tego ani słowa. Wtuliłam się w niego, dając ujście tym emocjom, które do tej pory chowałam bardzo głęboko. Sama nie wiem, kiedy zaczęliśmy się całować.
- Jesteś pewna? – wyszeptał G, pomiędzy jednym pocałunkiem, a drugim.
- Jestem…
- Nie chcę cię skrzywdzić…
- Nie skrzywdzisz – pocałowałam go mocniej. Niczego bardziej nie pragnęłam w tej chwili, jak po prostu się z nim kochać. Kochać, a nie uprawiać seks. Callen, jakimś szóstym zmysłem, wyczuł to, wyczuł tę subtelną różnicę, pomiędzy zwykłym pożądaniem, a potrzebą bliskości. Zaczął ściągać ze mnie bluzkę, ani na moment nie przestając mnie całować. Rozbieraliśmy się wzajemnie, do chwili, gdy oboje zostaliśmy tylko w bieliźnie. Złapałam go za rękę i pociągnęłam na łóżko. Przykrym mnie swoim ciałem, a potem jego usta zaczęły swoją wędrówkę. Pieścił i całował każdy milimetr mojej skóry, a przyjemność, którą zaczęłam odczuwać, skutecznie wypierała z mojego umysłu wspomnienia wcześniejszego koszmaru. To było właśnie to lekarstwo, którego potrzebowałam. Po chwili oboje byliśmy całkiem nadzy, a G ułożył się pomiędzy moimi udami. Wszedł we mnie ostrożnie, jakby bał się, że nagle go powstrzymam, albo ucieknę. Nic takiego nie zrobiłam. Przyjęłam go z pełną świadomością, pewna jak niczego innego na świecie, że to właśnie on jest mi w tej chwili najbardziej potrzebny. Ponieważ nic się nie działo, podniosłam powieki i spojrzałam prosto w poważne oczy Callena. W jego wzroku dostrzegłam pożądanie, ale też i niepokój.
- Na co czekasz? – wychrypiałam. W odpowiedzi zaczął się poruszać. Powoli i ostrożnie, a w każdym jego ruchu było tyle delikatności i czułości, że aż mnie to zaskoczyło. Spełnienie osiągnęliśmy prawie równocześnie, z tym, że tym razem obyło się bez dzikich okrzyków z mojej strony. Callen opadł na mnie, by za chwilę zsunąć się na bok. Otoczył mnie ramionami, przyciągając do siebie.
- Odpocznij – wymruczał. Wtuleni w siebie zapadliśmy w sen.


7 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że Callen sie zjawił. Olga go bardzo potrzebuje nawet o tym nie wiedząc. Ta chwila im pomoże by potem skopać tyłki tym, którzy wrabiają Olgę w tę cała sytuację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Olga..Ale jest G i jest ok ;D Ale zastanawia mnie jedno...dlaczego nikt nie napiszę Ff Z Callenem i Ziv :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... Lovatic to byłaby trochę za bardzo wybuchowa mieszanka...;D <Choć jak się tak głębiej zasanowić...). A teraz do rzeaczy... Opowiadanie super, jak jest G to wszystko bd w porządku ;D

    Yuumi;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja wiem Yuumi ? Callen + Ziva + zazdrosny Di ? To było by coś :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że tu się całkiem poważne pomysły pojawiają :D To ja mam propozycję :) Kto ma ochotę, pisze: Callen + Ziva + Di, do tego jakiś kryminalny wątek (ale się nie upieram) oraz cały wachlarz uczuć :D Myślę, że wyszłyby naprawdę różnorodne opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, mi pasuję :D Jak nic jak tylko pomaluję pokój to zabieram się do pisania :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Callen+Ziva+Di? Mhm... Kusząca opcja. Chętnie zobaczę taki obrót spraw ;D Jednak mam pewne obawy, ale pewnie za pare minut zniknąi pojawi się czekanie;D

    Yuumi;))

    OdpowiedzUsuń