Strony

piątek, 25 maja 2012

Lenkov. Rozdział 7.


Dobrze, kochani :) Przed Wami ostatni rozdział. Mam nadzieję, że zakończenie tej historii Was nie rozczaruje. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i ciepłe przyjęcie tego krótkiego cyklu, że tak powiem :D Miłej lektury :)

Alexandretta

***

- Hetty kazała wam mnie pilnować, prawda? – spytałam G jakiś czas później, kiedy oboje leżeliśmy na łóżku i leniwie rozmawialiśmy o bzdurach.
- Wiedziałaś od początku – Callen znieruchomiał. To nie było pytanie.
- Oczywiście – prychnęłam, rozbawiona – Masz mnie za idiotkę?
- Różne rzeczy można o tobie powiedzieć, ale na pewno nie to, że jesteś idiotką.
- Jak miło – mruknęłam
- Skoro wiedziałaś, to dlaczego… - zawahał się.
- Poszliśmy do łóżka? – dokończyłam. Skinął głową. - Bo miałam ochotę na seks – poderwałam się i usiadłam na nim, pochylając się do przodu i opierając dłońmi o materac tuż obok jego ramion. – Z tobą – dodałam, widząc jego minę. Chyba nie spodobała mu się ta odpowiedź. No cóż, żaden facet nie lubi być wykorzystywany przez kobietę. – Poza tym – pocałowałam go lekko – Jesteś przystojny – delikatnie ugryzłam go w dolną wargę - I inteligentny. – znów musnęłam jego usta – A kiedy się uśmiechniesz, sprawiasz całkiem sympatyczne wrażenie. – ponownie go pocałowałam, tym razem mocniej – I cholernie na mnie działasz… - nie zdążyłam dokończyć zdania, bo Callen jednym ruchem odwrócił sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz to ja leżałam na plecach, a on przykrywał mnie szczelnie swoim ciałem.
- Kłamiesz – wymruczał, całując mnie po szyi.
- Kłamię – potwierdziłam, odchylając głowę. Miał rację.
- Dlaczego?
- Bo tak jest łatwiej – westchnęłam z rozkoszy, czując jak wsuwa mi dłonie pod koszulkę – Ty też wiedziałeś…
- Mhm – w ślad za rękoma poszły jego usta. – Że wolałaś mieć mnie obok siebie niż za plecami? - trafił w dziesiątkę.
- Więc dlaczego dałeś się okłamać?
- Bo tak jest łatwiej… - na tym zakończyliśmy dyskusję, bo zajęły nas znacznie ciekawsze rzeczy.

Nasze łóżkowe zmagania przerwał dzwonek telefonu Callena. Jęknęłam z rozczarowaniem, kiedy oderwał się ode mnie, żeby odebrać. Zabrał aparat i wyszedł na balkon. Poprawiłam koszulkę i poszłam za nim. Miałam ochotę zrzucić tą cholerną komórkę dziesięć pięter w dół. Bardzo nie lubię, kiedy coś lub ktoś odrywa mnie od tak przyjemnych rzeczy.
- Wszystko w porządku, Sam – usłyszałam głos Callena – Nic mi nie jest, naprawdę…
Zdecydowanym ruchem wyjęłam telefon z jego ręki i przyłożyłam do ucha.
- Callen jest ze mną, Sam – powiedziałam słodko – Żyje. Nic mu nie jest. Jest tu z własnej woli. Nie uwięziłam go. Całkiem miło spędzamy czas. Nie przeszkadzaj. – rozłączyłam się, nie dając mu nic powiedzieć.
- Zwariowałaś – Callen patrzył na mnie z osłupieniem – Co ty wyprawiasz? – chciał mi zabrać aparat, ale szybko schowałam go za plecami.
- Uspokajam twojego partnera – odparłam.
- Nie jestem przekonany, czy to zadziała…
- Zadziała – stwierdziłam z pewnością w głosie.
- Telefon – wyciągnął rękę w moją stronę.
- Nie lubisz rozstawać się ze swoimi zabawkami? – zakpiłam i szybko uciekłam z balkonu.
- Nie lubię rozstawać się z bronią – sprostował, idąc za mną – A telefon jest mi potrzebny w pracy…
- Teraz też jesteś w pracy? – spytałam.
- Oddaj go – zignorował moje pytanie.
- Oho, trafiłam w czuły punkt – wyszczerzyłam się w uśmiechu – Zatem sprawdźmy co masz w nim takiego ważnego… - zaczęłam przeglądać zawartość komórki.
- Olga! – ruszył  moją stronę, ale uskoczyłam w bok i stanęłam za fotelem.
- No proszę – wrzuciłam listę kontaktów – Same kobiety… Caroline, Cynthia, Julia, Katherine - urwałam, bo kątem oka zauważyłam, że chce mnie złapać.
- Olga, to nie jest śmieszne. Oddaj! – zażądał stanowczo.
- Zmuś mnie – zaśmiałam się.
- Nie chcesz tego…
- A może jednak chcę – spojrzałam na niego prowokacyjnie i okrążyłam fotel, stając z drugiej strony. Callen, ostrożnie niczym kot, podszedł do mnie, ale nawet nie drgnęłam. Stanął przede mną i nie spuszczając ze mnie wzroku, delikatnie wyciągnął telefon z mojej dłoni. Nie patrząc wcale na niego, odrzucił go na bok, bezbłędnie trafiając w fotel. A potem mnie pocałował. Mocno i głęboko. Po chwili poczułam jego ręce na moich pośladkach, chciałam go objąć, ale mi nie pozwolił. Jednym gestem popchnął mnie na łóżko, by po sekundzie samemu znaleźć się tam razem ze mną. A raczej na mnie. Dosłownie zdarł ze mnie ubranie, błyskawicznie znalazł się pomiędzy moimi udami i gwałtownie wszedł we mnie. Jęknęłam głośno, ból i przyjemność stopiły mi się w jedno. Uniosłam biodra, żeby jeszcze lepiej poczuć jego stanowcze pchnięcia. Trzymał mnie mocno za ręce, nie pozwalając się ruszyć.
- Tego chciałaś? – wychrypiał mi do ucha.
Nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani słowa, ogromna fala rozkoszy rozlała się po całym moim ciele, od czubka głowy, aż po palce stóp. Usłyszałam krzyk i dotarło do mnie, że to ja tak krzyczę. Callen puścił moje ręce, złapał mnie za biodra, przyciągając jeszcze bliżej. Po chwili poczułam, jak jego ciałem wstrząsają dreszcze, a z ust wyrywa się słaby jęk. Opadł na mnie i znieruchomiał. Uśmiechnęłam się słabo i zanurzyłam dłoń w jego włosach. Zdecydowanie, był naprawdę świetny w łóżku.

- Jakie miałaś plany na dzisiaj? – zapytał Callen, kiedy jakiś czas później leżeliśmy przytuleni w łóżku.
- Iść na plażę – odparłam bez zastanowienia.
- Na plażę? – zdziwił się – Po co?
- Po nic. Posiedzieć, posłuchać szumu fal, popatrzeć na horyzont, poczuć piasek pomiędzy palcami…
- Nie wiedziałem, że jesteś taką romantyczką…
- To nie romantyzm. Po prostu chciałam posiedzieć gdzieś, gdzie będę mogła NIE myśleć…
- A masz o czym NIE myśleć?
- Mam.
- Jeśli chcesz – zawahał się na moment – To możemy iść na plażę. Potem coś zjemy i odwiozę cię na lotnisko…
- Podoba mi się ten plan – uniosłam się na łokciu i pocałowałam go.

Niecałą godzinę później wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się szerokim bulwarem w kierunku plaży. Szliśmy powoli, przekomarzając się, żartując i trzymając za ręce. Nie poruszaliśmy poważnych tematów, nie było nam to do niczego potrzebne. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że najprawdopodobniej nigdy już się nie spotkamy, więc tym bardziej chcieliśmy spędzić ze sobą miłe chwile. Żadne z nas nie zauważyło wcześniej tego faceta, który pojawił się nagle nie wiadomo skąd. Chyba wyskoczył z bocznej uliczki. Za to równocześnie zobaczyliśmy pistolet w jego ręce. Jednak zanim którekolwiek z nas zdążyło zareagować, mężczyzna strzelił. Poczułam ogromny ból, kiedy kule trafiły mnie w brzuch i klatkę piersiową, a kolejne rozorały ramię i udo. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, ze zdziwieniem zauważyłam, że leżę na plecach, a strumyczki ciepłej krwi rozlewały się po trotuarze wokół mnie. Ból był obezwładniający, jakby ktoś wbijał mi w ciało rozżarzony do czerwoności kawał metalowego pręta. Nie miałam pojęcia co się dzieje, w głowie, oprócz co rusz wybuchających fajerwerków bólu, pojawiła się tylko słaba myśl co z Callenem. Nie miałam już siły, żeby walczyć z opadającymi powiekami, chęć odcięcia się od rzeczywistości była silniejsza. Jak przez mgłę docierały do mnie strzały, krzyki, jakieś rozmowy, a na końcu przeciągłe wycie karetki pogotowia. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętałam, był głos Callena wypowiadający moje imię. Potem była już tylko ciemność.

KONIEC


6 komentarzy:

  1. O MATKO!!!POJECHAŁAŚ PO CAŁOŚCI!!!
    W życiu bym nie wpadła, że sprawa tak się zakończy. No cóż, umiejętności zaskakiwania, to nie można Ci zarzucić :)
    Szkoda, że opowiadanie już się skończyło, bo cholernie spodobała mi się postać Olgi - niby "wredna suka", a w rzeczywistości skrzywdzona kobieta, przynajmniej takie odniosłam wrażenie.
    Mam nadzieję, że wkrótce znowu coś napiszesz :)
    Pozdrawiam!!! :*
    MaLuTkA

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że napiszę :D Mam już coś w zanadrzu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę akcja mega ! Szkoda, że już koniec..też polubiłam Olgę :) I już czekam na nowy Ff :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Orzeszku włoski!!! Koniec mega zaskakujący! Tylko szkoda że już koniec...
    Jeśli masz coś w zanadrzu do z miłą chęcią przeczytam, wrzucaj szybciutko :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Że ale, co? koniec? niby gdzie i jak?! Nie dość, że ociekało seksem to jeszcze zakończenie zwalające z nóg. Ale tak się nie robi, no! Ciąg dalszy a nie zakończenie! Strasznie mi się podoba postać Olgi i nie możesz tak zakończyć!

    OdpowiedzUsuń
  6. O wow... Na to wychodzi, że przydałby się blog tylko o Oldze :D Ale nie podejmuję się tego zadania, już te dwa pochłaniają mnóstwo czasu :) Cieszę się, że tak się Wam spodobało :D Na razie zapraszam do nowego cyklu, a do postaci Olgi być może jeszcze powrócę. Ale jeszcze nie wiem kiedy...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń