Strony

sobota, 19 maja 2012

Lenkov. Rozdział 3.


Stanęłam pod pomostem prowadzącym do łodzi i odetchnęłam głęboko. McDarren działał na mnie jak płachta na byka. Zwłaszcza po naszym ostatnim spotkaniu, które zakończyło się trzema rozległymi krwiakami, po kulach wystrzelonych z bliskiej odległości. I pękniętym żebrem. Miałam ochotę zrobić mu coś więcej niż tylko wykręcić ramię i przygnieść do stołu.
Wyczułam czyjąś obecność i odwróciłam się gwałtownie. Callen. Stał i patrzył na mnie nawet bez cienia sympatii. Spojrzałam na niego prowokacyjnie.
- Nie podoba mi się sposób w jaki działasz – odezwał się.
- Każdy ma swoje metody – mruknęłam.
- Twoje są niedopuszczalne…
- Ale skuteczne – suka we mnie znowu podniosła łeb – Jesteś pewien, że gdybyś ty z nim gadał, osiągnęliśmy ten sam rezultat?
- Może nawet lepszy.
- To ty tak twierdzisz – wzruszyłam ramionami. – Ja mam co do tego pewne wątpliwości. - chciałam odejść, ale zastąpił mi drogę.
- Jesteś na naszym terenie – warknął – Dostosuj się, albo zrobię wszystko, żeby cię odsunąć!
- Grozisz mi? – zdziwiłam się teatralnie. Już dawno takie pogróżki przestały na mnie robić wrażenie. Zazwyczaj były bez pokrycia.
- Nie zniżam się do gróźb – odparł – Ja tylko cię ostrzegam, że nie pozwolę na taką samowolkę…
- Przyjęłam do wiadomości – znów chciałam odejść, ale chwycił mnie za ramię. Poczułam, jakby kopnął mnie prąd, a w dole brzucha pojawiło się przyjemne mrowienie, jak gdyby stado motyli poderwało się do lotu. Spojrzałam na jego dłoń spoczywającą na moim ramieniu, czując jednocześnie, że motyle coraz gwałtowniej machają skrzydełkami. Dziwne. Powoli podniosłam wzrok i dostrzegłam zaskoczenie na jego twarzy. Czyżby też poczuł ten dreszcz, dotykając mnie?
- Zrozumiałaś? – wycedził, zbliżając swoją twarz do mojej. Muszę przyznać, opanował się błyskawicznie – Nie pozwolę…
- Łapy przy sobie! – wyrwałam mu się i gwałtownie odskoczyłam – Zrozumiałam. Ale nie pozwolę ci zawalić tej sprawy, tylko dlatego, że masz wątpliwości. – wyminęłam go i odeszłam w kierunku czekającej przy samochodzie Hetty.

Po powrocie do siedziby OPS dostałam do dyspozycji Erika Beale’a. Miał mi pomóc znaleźć wszystkie potrzebne informacje na temat posesji, której adres podał mi McDarren. A która, jak się okazało, należała do byłego wojskowego, kapitana Andrew Shreder’a.
Zaczęliśmy od zdjęć satelitarnych i lotniczych, zaczynając od dzisiaj i cofając się w czasie do dnia wykradzenia projektu z laboratorium rządowego. I nic. Zupełnie nic. Potwierdziliśmy tylko przyjazd McDarrena z przesyłką, dwa dni temu. Tak jak powiedział. Ale zajęło nam to kolejne półtora dnia.
- Nic nie masz – bardziej stwierdził niż zapytał mnie Callen – Czyli McDarren cię wykiwał, a grożenie mu na niewiele się zdało…
- Kensi i Deeks obserwują rezydencję, ale nic się nie dzieje. Przynajmniej nic niezwykłego – dodał Sam.
- Może to tylko punkt przerzutowy – potarłam oczy – Może prawdziwy kupiec jest zupełnie gdzie indziej…
- Jeśli do jutra nic nowego się nie pojawi, zawieszamy obserwację – poinformował mnie Callen – To fałszywy trop, musimy poszukać gdzie indziej.
- Ciekawe gdzie – wymamrotałam pod nosem. Usłyszał, bo rzucił mi krótkie spojrzenie i poszedł.  

Siedziałam przy biurku i po raz kolejny czytałam raporty z poprzednich godzin obserwacji. Dokładny opis działania ochrony, rozmieszczenia kamer, zwyczajów domowników. Spojrzałam na zegarek. Za dwie godziny dom opustoszeje, zostanie tylko ochrona na zewnątrz oraz pomoc domowa. Sięgnęłam po zdjęcie satelitarne całej posiadłości i porównałam je ze schematem systemu alarmowego, który zdobył dla mnie Eric. Wpatrywałam się nie przez chwilę, a potem kilkoma pociągnięciami flamastra zaznaczyłam martwe strefy. W głowie pojawił mi się pewien, dość ryzykowny plan. Nie miałam szans na nakaz, poza tym nie chciałam spłoszyć mieszkańców, bo jeśli faktycznie był to punkt przerzutowy, w każdej chwili mogło dojść do przekazania paczki. Złożyłam fotografię w kostkę, wepchnęłam ją do kieszeni i zabierając po drodze torebkę, wybiegłam z biura. Wejście na teren posiadłości było moją jedyną szansą.


5 komentarzy:

  1. No nie Olga chce sama iść do tego domu?! Czy ona jest niespełna rozumu?! Lubie ją i to bardzo, w końcu ktoś, kto umie i stawia się Callenowi (Hetty nie licze bo ona to co innego). Kurczaczek ja chcę ciąg dalszy!!

    A ja myśle nad następnym rozdziałem... :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde nie moge sie doczekać, kiedy dodasz kolejną część tak jak moja poprzedniczka jestem zachwycona nowa postacią ;D Aha Sfora gdzie znajde link do twojego bloga?

    Yuumi ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Super. Olga coraz bardziej mi się podoba. Świetnie sobie radzi z G ale widzę, że motylki są i 'iskrzenie' :D super! Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Yuumi - link jest na przykład na "About NCIS" w Tu zaglądam jako Sfora :) Korzystaj :)
    Dziękuję za wszystkie komentarze - cieszę się, Olga przypadła Wam do gustu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Olga jest zajebista, że tak się wyrażę, ale na MIŁOŚĆ BOSKĄ ona chyba oszalała, idąc tam samej ! No i coraz bardziej mam wrażenie, że Olga i Callen będą razem..jak by ich tu nazwać..hmmm Gallen xD albo Colga :D

    OdpowiedzUsuń