Strony

sobota, 8 września 2012

Sprawy rodzinne. Część 5.

Oddaję pod Waszą ocenę kolejną część. Mam nadzieję, że się spodoba. 
I dziękuję Chandni za "wypożyczenie" chłopców :D Spisali się, a efekty ich pomocy zobaczycie w następnym rozdziale :D
Dodam jeszcze, że chodzi mi po głowie kolejny blog. Tym razem całkowicie nie związany z NCIS, a przynajmniej nie w takim stopniu jak te dwa, które obecnie prowadzę. Motywem przewodnim byłaby Olga. Jej początki istnienia (no, może dzieciństwo sobie daruję), jej życie, praca... Może przy okazji wyjaśniłoby się tych kilka tajemnic, które pozostały po poprzednich cyklach? :D Napiszcie, co o tym sądzicie i czy chcielibyście coś takiego przeczytać.
Dobra, dość nudzenia :D Zapraszam do lektury :D

Alexandretta

***

Jakiś czas później Sam zaparkował samochód przed niewielkim motelem na przedmieściach Los Angeles. Callen wysiadł pierwszy i nie oglądając się na nikogo, ruszył do recepcji. Wrócił po chwili, niosąc w ręce klucz. Wygramoliłam się z wozu i poszłam za nim do pokoju. Sam i Max za nami, a Kensi i Deeks zostali w aucie. Mieli mieć na wszystko oko.
- Co teraz? – Max odezwał się pierwszy, widząc, że żadne z nas nie ma zamiaru nic mówić.
- Jeśli to wszystko prawda… – Callen nawet na niego nie spojrzał. – To Sidorowie będą chcieli dorwać Olgę. I ciebie. Będziemy was chronić, jednocześnie prowadząc dochodzenie, żeby ich zamknąć.
- To wszystko? – zapytałam.
- A co chcesz jeszcze? – G odwrócił się w moją stronę, a w jego wzroku dostrzegłam złość. I żal. Chyba.
- Nic nie chcę – potrząsnęłam głową i poszłam do łazienki. Było mi zimno, miałam mdłości, a całe ciało strasznie mnie bolało. Zamknęłam starannie drzwi i dopiero wtedy pozwoliłam sobie na odrobinę słabości. Odrobinę, dobre sobie. Padłam na kolana, tak jak stałam, chyba tylko cudem nie wybijając sobie zębów o umywalkę. Dosłownie doczołgałam się do kibelka, uniosłam klapę i szybko pozbyłam się zawartości żołądka. Raz, drugi, trzeci. Już po chwili nie miałam czym wymiotować, a mimo to nie mogłam przestać. Czułam jak moje trzewia skręcają się w węzeł, jak żółć pali przełyk i pozostawia gorzki smak w ustach.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, po chwili czyjeś ręce odgarnęły mi włosy z twarzy, przytrzymując je na karku. Callen, bo to był on, ukucnął obok mnie, a kiedy fala torsji minęła, podał mi ręcznik. Spojrzałam na niego z wdzięcznością, wytarłam usta i usiadłam na podłodze, opierając się plecami o wannę. Zrobił to samo. Milczeliśmy oboje, nie patrząc na siebie, tylko na ścianę naprzeciwko.
- Jak sprawa z DC? – odezwałam się lekko zachrypniętym głosem.
- Złapaliśmy go – mruknął nieuważnie. – Olga…
- Co to za dochodzenie? – przerwałam mu. Nie chciałam słuchać ani wyrzutów, ani tłumaczeń.
- Sidorow zgarnął transport broni z Pendleton – G nie wdawał się w szczegóły. – Ale to teraz mało istotne… Kiedy wróciłem i cię nie zastałem… - zamilkł na moment - Nie zostawiłaś żadnej wiadomości, twój telefon nie odpowiadał, a Eric nie mógł cię namierzyć… Olga – odwrócił się do mnie gwałtownie. – Myślałem, że oszaleję! Zacząłem cię szukać, ale nikt nic nie wiedział. Twój szef sądził, że prowadzisz śledztwo i dlatego się nie odzywasz. W końcu natrafiliśmy na nagranie z kamer miejskich. Wsiadałaś do samochodu w towarzystwie jakiegoś faceta. Niestety, na żadnym zapisie nie było widać jego twarzy…
- Max to profesjonalista…
- Eric, za pomocą Kalejdoskopu, prześledził trasę wozu. Tak trafiliśmy do rezydencji Sidorowa. Wtedy pojawiła się ta sprawa z bronią, a w środku niej ty! Hetty dała nam zielone światło i wkroczyliśmy – milczałam, bo co miałam powiedzieć. – Olga, powiesz mi prawdę? – zapytał nagle G, patrząc na mnie w napięciu.
- Max… - zaczęłam cicho. – Max przysiadł się do mnie zaraz po twoim telefonie z DC. Nie miałam wyjścia, musiałam pójść z nim… - streściłam mu wydarzenia z ostatnich dni. Kiedy doszliśmy do przesłuchań Olega i Saszy, głos mi stwardniał. Callen od razu odgadł, że nie daruję sukinsynom, jeśli znowu ich spotkam.
- To oni? – zapytał, delikatnie dotykając mojego podbitego oka.
- Oni – skinęłam głową.
- Nie broniłaś się?
- Próbowałam… Ale nie dawałam rady… – przełknęłam ślinę. – No i Max… - przymknęłam na moment powieki. Czułam się tak cholernie zmęczona. – Max wstrzykiwał mi coś. Coś, po czym spałam. A jak nie spałam, to nie mogłam się ruszyć…
- Zabiję sukinsyna- wycedził Callen, robiąc gest jakby chciał wstać.
- Nie, G – przytrzymałam go. – JA go zabiję. Kiedy przyjdzie odpowiednia pora… - Callen milczał. Wiedział, że nie żartuję i że teraz już nie jest w stanie mnie powstrzymać. Machina ruszyła.
- Nie o tą prawdę pytałem… - odezwał się po chwili.
- Wiem – wyszeptałam. – Max najpierw był moim partnerem. W CIA. Potem został mężem. Chyba pomyliłam miłość z… - zawahałam się. – Nie wiem, z czym. Z zauroczeniem? Przyjaźnią? Lubiłam go. Ufałam mu… a on… - przełknęłam ślinę. Wspomnienia tamtych chwil wróciły z przerażającą mocą. – A on mnie sprzedał. Mnie i kilku naszych informatorów. Rozwalił całą operację, kilka miesięcy naszej ciężkiej pracy. Dla forsy. Oni… wszyscy zginęli – ciągnęłam moją opowieść. – Jako jedyna przeżyłam. Jakimś cudem zostałam „tylko” ranna. Uratowała mnie Hetty. Nie wiem, skąd wiedziała o zdradzie Maxa. Wpadła do tego magazynu w ostatniej chwili… - urwałam, zaciskając mocno powieki.
- Olga… - Callen objął mnie i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w niego z całej siły, bardzo tego teraz potrzebowałam.
- Pół roku zajął mi powrót do formy – zaczęłam mówić dopiero po dłuższym czasie. – Złożyłam pozew o rozwód, Max pojawił się na rozprawie zupełnie  nieoczekiwanie dla mnie, zmieniając wszystko. Dla świętego spokoju zgodziłam się na wszystko, nie miałam siły, żeby to ciągnąć. Śmiał mi się w twarz, chciałam go zastrzelić, ale…. Nie mogłam. Potem spotkaliśmy się jeszcze kilka razy… Za każdym razem byliśmy przeciwnikami. Za każdym razem pracował dla jakiegoś bandyty, którego ścigałam. I za każdym razem miałam w planach zabicie go – spojrzałam na G. Słuchał mnie w skupieniu, a wyraz jego twarzy nie pozostawiał wątpliwości. Jeśli ja nie dorwę Maxa, on zrobi to na pewno. – Tylko, że nigdy nie udało mi się tych planów zrealizować…
- Jednego nie rozumiem – Callen odezwał się po chwili. – Dlaczego teraz ci pomógł?
- Nie mam pojęcia – potrząsnęłam głową.
- Może Eric coś znajdzie – G sięgnął po telefon. Połączył się z OPS i szybko zrelacjonował im ostatnie wydarzenia oraz poprosił Erika i Nell o zebranie informacji na temat Maxa.
- G – odezwałam się, kiedy skończył. – Nie możemy dopuścić, żeby Sidorow dostał prawdziwą teczkę Tzanika. Jeśli te informacje wypłyną…
- Przecież wiem – Callen mi przerwał. – Spalimy go… - milczałam, bo co miałam dodać. Oboje wiedzieliśmy, co to oznacza dla tajnego agenta. Śmierć. – Coś wymyślę…
- Możesz mnie na chwilę zostawić? – poprosiłam, zaciskając zęby. Rzucił mi krótkie spojrzenie, ale wstał i wyszedł. Powoli podniosłam się na nogi i równie powoli podeszłam do lustra nad umywalką. Ze szklanej tafli spojrzała na mnie zmęczona, pokiereszowana i obita twarz. Siniak dookoła spuchniętego oka był już ciemnofioletowy, popękane kąciki ust piekły przy każdym, nawet najmniejszym grymasie, a brew znaczyła cienka, czerwona kreska. Ślad po kontakcie z kantem stołu. Cudownie. W dodatku czułam się coraz gorzej, dreszcze, trochę stłumione podczas rozmowy z G, teraz powróciły ze zdwojoną mocą. Odkręciłam wodę i przemyłam twarz. Nie pomogło. Popatrzyłam na swój dłonie. Drżały, więc zacisnęłam je na krawędzi umywalki z całej dostępnej mi siły. Niewiele to dało, cała się trzęsłam, co jeszcze potęgowało ból wszystkich komórek mojego ciała. Wytarłam twarz ręcznikiem i chwiejnym krokiem powlekłam się w kierunku drzwi.

Kiedy wyszłam z łazienki, Max leżał na podłodze przyciśnięty do niej przez Callena, który tłumaczył mu coś na ucho. Na mój widok puścił go i odwrócił się w moją stronę. Nie skomentowałam tego widoku, po prostu nie miałam siły nawet na mówienie. Cała siłą woli powstrzymywałam się, żeby nie upaść na środku pokoju. Udało mi się dojść do łóżka, G pomógł mi się położyć i przykrył mnie szczelnie kocem. Ułamek sekundy później już spałam.


2 komentarze:

  1. Pomysł z Olgą wspaniały, chętnie przeczytam tego bloga;D A co do opowiadania brak mi słów, mogę tylko powiedzieć(napisać) Wspaniałe!

    Yuumi;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Świetny rozdział. Maxa to tylko... dobrze, ze Olga ma G przy sobie. Teraz może chwilowo odpocząć. Pomysł z blogiem genialny, jasne, że poczytam :) Cieszę się, że 'chłopcy' pomogli :)

    OdpowiedzUsuń