Strony

czwartek, 3 lipca 2014

Po prostu Olga. Prolog

Wiem, wiem, wiem... Jestem okropna i mój Wen takoż :D Przepraszam, że tak długo nic nie wrzucałam i mam nadzieję, że jeszcze czasami ktoś tutaj zagląda z maleńką iskierką nadziei, że jednak, może, dzisiaj... Małym usprawiedliwieniem niech będzie, że jest to trzecia wersja tego opowiadania :D A natchnienie spadało na mnie w najmniej oczekiwanych momentach. Co to mycie naczyń tudzież sprzątanie robi z ludźmi...  Jak widać po tytule - wraca Olga. I będzie się działo. Również w sferze uczuć i namiętności. Więc zapnijcie pasy i zapraszam :D

Miłej lektury.

Alexandretta

***

Ostrożnie otworzyłam oczy i cichutko jęknęłam. Wszystko mnie bolało, najbardziej głowa i ramiona. Po chwili odkryłam dlaczego. Byłam związana, ręce miałam za plecami i czułam, jak plastikowa opaska wrzyna mi się w nadgarstki. Nawet nie mogłam pomacać się po głowie, żeby sprawdzić jak wielki guz wykwitł mi na potylicy. Z trudem przetoczyłam się i uniosłam na kolana. Miałam w dupie, czy ktoś mnie właśnie obserwuje, czy ktoś siedzi obok albo czy w ogóle ktokolwiek tutaj jest. Poza tym w pomieszczeniu było ciemno, nie było tam żadnego okna, a w powietrzu unosił się duszny zapach stęchlizny.  I było cicho. Strasznie cicho. Do środka nie wpadał absolutnie żaden dźwięk. Na początku byłam wściekła, ale teraz zaczynałam się bać. Strach podchodził do gardła i jeszcze bardziej utrudniał oddychanie. Wiedziałam, że muszę się uspokoić, że wpadnięcie w panikę w niczym mi nie pomoże. Ale wiedziałam też, że sama się stąd nie wydostanę. Czułam w gardle dławiącą kulę, coraz większą. Skuliłam się najbardziej jak mogłam i zamknęłam oczy. Musiałam skupić się na czymś innym, niż moje beznadziejne położenie. Jak ja się tutaj w ogóle znalazłam?? Pamiętałam tylko fragmenty ostatnich wydarzeń, może więc pora uporządkować to wszystko? Więc zacznijmy od początku…


            Sektor 8. Jak to określił Callen: tajna sekcja od brudnej roboty. I to zgadzało się w stu procentach… Ja, Olga Lenkov, doskonale o tym wiedziałam. Ale i tak dla nich pracowałam. Od kilku lat, z małymi przerwami. Dlaczego? Dlaczego za każdym razem tam wracałam? Pomimo odniesionych ran, pomimo zdrad najbliższych, w tym własnego męża (teraz już byłego, a raczej martwego – osobiście go zastrzeliłam…) i własnego szefa. Pomimo naprawdę ciężkich przeżyć, bo przecież torturowanie przez psychopatę do lekkich nie należało. Pomimo wątpliwości, wyrzutów sumienia, strachu i bólu. Sama nie wiedziałam. Ale coś, coś niewytłumaczalnego, przyciągało mnie do tej organizacji jak magnes. Dlatego musiałam odmówić Nathanowi Carterowi, kiedy zaproponował mi pracę w Icarusie. Oni byli dla mnie za dobrzy. Nie w sensie technicznym, czy fizycznym, bo na polu walki dorównywałam niejednemu z nich. Ale zawsze, zawsze działali w dobrej sprawie. Dla ludzkości. A ja… No cóż, moje zadania budziły wątpliwości. Do tej pory zbytnio się nad tym nie zastanawiałam, ale ostatnio, po kilku sesjach z Nathanem, zaczęłam. Co i tak nie przeszkodziło mi wrócić do źródeł i dalej robić to, co konieczne. Dokładnie. Nie to, co dobre, tylko to, co konieczne. Tego wymagała ode mnie ta praca, tego wymagał ode mnie mój nowy szef, Peter Simons. Znów zaczęłam zamykać się w sobie, uciszać sumienie i nie zwracać uwagi na wątpliwości, czy moralność.

Od wydarzeń pod Murmańskiem minęło już pół roku, a ja nadal budziłam się w środku nocy z tłukącym się w piersi sercem i wrażeniem nieustannego bólu. Callen to widział, ale nie umiał mi pomóc. Chociaż bardzo się starałam, musiałam to przyznać. Praca też nie pomagała zapomnieć. Bo mimo jego sprzeciwów wróciłam do gry. A moje zadania wyglądały raczej na zlecenia zabójstw niż zadania agenta. Bo ostatnio głównie likwidowałam niewygodnych ludzi. Niewygodnych z punktu widzenia rządu Stanów Zjednoczonych. G był przeciwny w zasadzie. Chyba się bał. Ja też się bałam, ale nie potrafiłam inaczej. To było bardzo destrukcyjne uczucie. Czasami siadałam ze swoim smartfonem w ręce i po kolei przerzucałam zapisane w nim kontakty. Kiedy natrafiałam na numer Nathana lub jednego z lekarzy, których mi polecił, zatrzymywałam się. I wpatrywałam w ekran, niezdolna jednak wcisnąć zieloną słuchawkę. Carter twierdził, że zawsze mogę zadzwonić, ale jakoś nie potrafiłam się na to zdobyć. Miał dosyć na głowie, nie potrzebował jeszcze moich problemów. Czasami miałam już dość tego natłoku myśli w głowie, tego zastanawiania się, czy aby na pewno podjęłam dobrą decyzję. Ale teraz nie było już odwrotu i zarówno ja, jak i G, doskonale o tym wiedzieliśmy.

Retrospekcja pierwsza

            Siedziba Ósemki znajdowała się w samym centrum Los Angeles, w szklano-metalowym wieżowcu o wielkich, lustrzanych oknach. Była doskonale zabezpieczona, nie tylko przed niepożądanymi gośćmi, czy wścibskimi oczyma, ale także przed niespodziewanym atakiem, podsłuchem, czy inną szpiegowską działalnością. Przeniesiona pięć miesięcy temu z Waszyngtonu, zajmowała całe najwyższe piętro z bezpośrednim wyjściem na lądowisko śmigłowców umiejscowione na dachu. Przeprowadzka Sektora była konieczna ze względu na panującą w DC atmosferę nieufności i podejrzliwości, spowodowaną zdradą Martom i kilku innych agentów, a także wrogością innych agencji rządowych, którym nie podobały się nasze poczynania. Taki „agencyjny ostracyzm” nie zbyt dobrze nam wróżył, ale nowy dyrektor się zawziął i postanowił udowodnić wszystkim, że nadal jesteśmy najlepsi. I godni zaufania. A ponieważ wstawił się za nami Icarus, dostaliśmy zgodę na przeniesienie oraz najlepszy sprzęt i dostęp do najnowszych technologii. Simons zatrudniał teraz współpracowników, kompletował zespoły i jednocześnie wysyłała agentów w teren, bo zadania już spływały. Wróciliśmy do gry.

            Weszłam do Centrum Dowodzenia dokładnie o wyznaczonej godzinie. Karta, czytnik siatkówki i dodatkowo sześciocyfrowy kod zabezpieczały wejście do pomieszczenia, które było sercem nowego biura. Wyposażenie pokoju było imponujące: plazmy, komputery, sieć łączności z każdym zakątkiem na ziemi i każdym agentem. Nowoczesna technologia w służbie ludzi. Wow. W środku był już mój szef, Peter Simons i półgłosem wymieniał jakieś uwagi z odwróconym plecami do drzwi mężczyzną. Poza nimi byli też technicy non stop monitorujący wszystkie przeprowadzane akcje, rozdzielający spływające raporty i informacje do odpowiednich komórek. A ten facet? Facet był postawny, dobrze umięśniony, miał ciemną karnację i prawie czarne włosy, obcięte do średniej długości. Kubańczyk? Meksykanin? Ubrany był w czarną, obcisłą koszulkę, równie czarne bojówki i czarne (jakżeby inaczej) wysokie buty na grubej podeszwie. Nie miał kabury, ani broni za paskiem, ale to, że jej nie wiedziałam, nie znaczyło, że gdzieś jej tu nie ma.  
- O, jest pani – Simon na mój widok wykazał umiarkowany entuzjazm, ale przywołał mnie do siebie gestem. – To pani nowy partner, Raul Jorge…
- Wystarczy RJ – facet przerwał mu bezceremonialnie. Oho, widać był bardziej bezczelny ode mnie. A wydawało mi się, że osiągnęłam mistrzostwo w tej dziedzinie…
- Olga – przedstawiłam się, wyciągając rękę, którą uścisnął. – Nowy partner? – uniosłam brwi zwracając się do dyrektora.
- Owszem – w jego głowie usłyszałam satysfakcję, - Długo szukałem kogoś odpowiedniego dla pani, ale w końcu się udało. Koniec samotnych misji. Koniec samowolki i raportów bez świadków.
- Bez przesady – skrzywiłam się.
- Bez przesady?? – Simons lekko się uniósł. – A Madryt?
- Przypadek…
- Madryt to byłaś ty? – w głosie mojego nowego partnera usłyszałam rozbawienie. – No, no dziewczyno – cmoknął z uznaniem. – Całkiem nieźle.
- Raul, nie zachęcaj jej – skarcił go natychmiast dyrektor, ale spojrzenie jakim obdarzył go RJ było bardzo wymowne. Nawet mi się to podobało, nareszcie był ktoś, przed kim ten dupek czuł chociaż trochę respektu.


3 komentarze:

  1. oczywiscie, ze ktos czyta.Prawie co dziennie wchodze i slrawdzam. opowiadanie extra. nowy partner Olgi zapowiada sie interesujaco. chetnie poczekam na kolejne rozdzialy.I niech wen bedzie z toba!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaglądam codziennie <3 Bardzo się ciesze że Olga wróciła i z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy <3 <3
    #Olgawraca <3

    OdpowiedzUsuń
  3. YaY! Olga moja wróciła :D No i oczywiście kłopoty ja znalazły - ah te nasze dzieciaki; nie potrafią usiedzieć na tyłkach i nie przyciągać kłopotów... Ale za to je kochamy :) Zatem czekam niecierpliwie na rozwój wydarzeń. Nowy partner Olgi... ok... ciekawe jak długo wytrzyma :D Nico będzie nieco zawiedziony jej postępowaniem ;)

    OdpowiedzUsuń